Karta poległego

Nazwisko: ROSZKA
Imię #1: Leon
Imię #2:
Imię #3:
Pseudonim:
Imię ojca: Ludwik
Imię matki: Michalina
Nazwisko rodowe matki: Hadaś
Data urodzenia: 29 marzec 1915 [1]
Miejsce urodzenia: Kobylin
Rodzeństwo: Zofia, Teresa, Bolesław
Stan cywilny:
Małżonek:
Dzieci:
Ostatni adres:
Narodowość: polska
Wykształcenie:
Zawód:
Wyznanie: rzymskokatolickie
Tytuł naukowy:
Stanowisko:

Stosunek do służby wojskowej: żołnierz,
Numer ewidencyjny:
Powiatowa Komenda Uzupełnień (PKU):
Rejonowa Komenda Uzupełnień (RKU):
Związek operacyjny: Armia Poznań
Rodzaj broni lub służby: brak danych
Stopień:

Przydział na 1 września 1939: 25 DP
Jednostka: 56 pp [2]
Funkcja na 1 września 1939:
Przydział po 1 września 1939:
Funkcja po 1 września 1939:
Przebieg służby wojskowej:
Odznaczenia:
Wrzesień 1939 - szlak bojowy:
Data śmierci: wrzesień 1939 [3]
Miejsce śmierci: rej. Tumu [4]
Przyczyna śmierci:
Okoliczności śmierci:
Pierwotne miejsce spoczynku #1: Solca Mała, przy topolowej drodze naprzeciw gospodarstwa Krzepińskich
Data ekshumacji: 1939
Pierwotne miejsce spoczynku #2: Solca Wielka, cm. parafialny, mogiła zbiorowa
Data ekshumacji: 17 październik 1939
Pierwotne miejsce spoczynku #3: Solca Wielka, cm. parafialny, kaplica cmentarna pw. św. Wojciecha
Data ekshumacji: 11 listopad 1945
Obecne miejsce spoczynku: Kobylin, ul. Strzelecka, cm. parafialny
Lokalizacja grobu:
Upamiętniony:
Forma upamiętnienia:
Przedmioty znalezione przy pochowanym:
Miejsce przechowywania ww. przedmiotów:
Życiorys:
Wspomnienia / relacje: "Leon Roszka poległ w rejonie Tumu, walcząc w szeregach 56 pp z Krotoszyna. Był członkiem klubu sportowego 'KTS24' (Kobylińskie Towarzystwo Sportowe)" (Z. Świderski 2011).
Historia pochówku: Po śmierci Leona Roszkę pochowano pierwotnie w Solcy Małej, przy topolowej drodze naprzeciw gospodarstwa Krzepińskich. Spoczął we wspólnym grobie z pochodzącym również z Kobylina plut. pchor. Stefanem Świderskim. Jak wspomina, Gerwazy Świderski, brat Stefana: "Obok Stefana złożono do ziemi Leona Roszkę z Kobylina, mojego serdecznego kolegę z którym chodziłem przez 4 lata do szkoły powszechnej. W ten wspólny grób wbito drewniany palik a na poprzecznej desce wpisano nazwiska i datę oraz miejsce, w którym polegli. […] 17 października 1939 r. […] udałem się z kuzynem Wacławem Leszczykiewiczem do Solcy Małej do gospodarza Krzepińskiego. Potwierdził on uzyskane dane o śmierci Stefana. Jednakże palika nagrobnego już nie było na miejscu pochówku, Niemcy bowiem przenieśli wszystkich poległych do wspólnej mogiły na cmentarzu w Solcy Wielkiej. Wobec tego udaliśmy się do proboszcza. Chętnie zgodził na ekshumację, jednak zażądał pisemnej zgody władz okupacyjnych. Dlatego też pojechałem do Ozorkowa. Tam uzyskałem odpowiedni dokument. Z tym pismem oraz zakupionymi dębowymi dwiema trumnami, płóciennymi całunami i workiem węglanu wapnia wróciliśmy do Solcy Wielkiej. Ksiądz proboszcz udostępnił mi trzech robotników z łopatami. Rozpoczęła się ekshumacja. Przebiegała z poważnymi trudnościami. Zwłoki leżały w trzech warstwach. Dopiero po wielu godzinach odsłoniliśmy ciała Stefana i Leona. Obmyłem i owinęliśmy cztery rany Stefana i ułożyliśmy ciała w trumnach. I wtedy ks. proboszcz Jakub Grabarczyk odmówił modlitwy i poprowadził kondukt do kaplicy cmentarnej pod wezwaniem św. Wojciecha. Dnia 11 listopada 1945 r. Na wezgłowiach trumien umieściliśmy tabliczki z nazwiskami i wersetem Horacego: 'Dulce et decorum est pro patria mori' ('Miło i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę'). Dnia 11 listopada 1945 r. Gerwazy Świderski przewiózł samochodem ciężarowym trumny do rodzinnego miasta. W rocznicę odzyskania niepodległości odbył się uroczysty pochówek na cmentarzu w Kobylinie" (G. Świderski 2009).
Poszukiwania mogiły:
Źródła: Świderski G., Stefan Świderski, podchorąży z Kobylina, w pamięci brata, [w:] Bohaterowie Bitwy nad Bzurą w naszej pamięci, red. T. Poklewski-Koziełł, Łęczyca 2009, s. 77 (dalej: G. Świderski 2009).

Relacja Zenona Świderskiego, mieszkańca Kobylina, z dn. 02. 12. 2011r. (dalej: Z. Świderski 2011).

Archiwum rodzinne.

Uwagi:
Przypisy: [1] a) 29 marca 1915 (źródło: archiwum rodzinne); b) brak danych (źródło: G. Świderski 2009);
[2] 56 pp (źródło: Z. Świderski 2011)
[3] 15 września 1939 (źródło: archiwum rodzinne)
[4] "w rejonie Tumu" (źródło: Z. Świderski 2011)
Ostatnie zmiany: 2012-02-03 23:31:51 przez redakcja | Jeżeli chcesz uzupełnić lub zmienić dane wciśnij -

Zdjęcia, dokumenty, pamiątki

Leon Roszka (fot. z archiwum rodzinnego; reprodukcja: Andrzej Boryczka).

Komentarze

Wyżej wymienione fakty można przyjąć do wiadomości przy założeniu istnienia dwóch żołnierzy o tych samych personaliach i to do tego w tej samej jednostce tj. 56 pp. Jeżeli było inaczej, to nie można przekazywać takich, wykluczających się informacji. Gdzie Solca Mała, a gdzie Tum? Kto spoczywa na cmentarzu w Tumie, a kto w Kobylinie? Jakim sposobem doczesne szczątki poległego żołnierza z innej jednostki zostały pochowane w Solcy Małej u boku przyjaciela plut. pchor. Stefana Świderskiego? Walki o Tum toczyły się w dniu 9 IX 1939 roku - Przemysław Dymek monografia 25 DP str.69-71. Natomiast w okolicy Solcy Małej zmagał się z Niemcami 60 pp, ale w dniach 11 i 12 września - Przemysław Dymek monografia 60 pp str. 24-26. Źródeł powstałych rozbieżności należy moim zdaniem upatrywać w książce "Bohaterowie Bitwy na Bzurą w naszej pamięci", której autorzy pozwalają sobie na bezzasadne konfabulacje - tworząc tym sposobem relacje znacząco rozmijające się z rzeczywistymi wydarzeniami, niepotrzebnie wprowadzając zbędny chaos i zamieszanie.

dodany przez: Ivo, 2013-02-26

Sprzeczności dotyczące miejsc śmierci i obecnego spoczynku żołnierzy Września 1939 r. mają głębsze podłoże i są najczęściej pochodną okoliczności pierwotnych pochówków, pierwszych zorganizowanych ekshumacji prowadzonych pod nadzorem okupanta hitlerowskiego czy małego zainteresowania powojennych władz polskich ustalaniem danych osobowych i wojennych losów pochowanych żołnierzy Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej. Trudno oskarżać o wprowadzanie zamieszania płk. prof. dr. hab. Gerwazego Świderskiego, który we wrześniu 1939 r. służył jako dowódca 769 kolumny sanitarnej armii „Poznań” i jeszcze jesienią tego roku dokonał ekshumacji swojego rodzonego brata Stefana i szkolnego kolegi Leona Roszki. To właśnie G. Świderski - co zresztą wynika z opisu bibliograficznego - jest jedynym autorem artykułu opublikowanego w pracy zbiorowej „Bohaterowie Bitwy nad Bzurą w naszej pamięci”, zredagowanego w oparciu o zebrane często jeszcze w 1939 r. relacje naocznych świadków. Sprawy poległych figurujących w dwóch lub większej liczbie miejsc spoczynku należy wyjaśniać na poziomie odpowiednich komórek urzędów wojewódzkich, które prowadzą wojewódzkie ewidencje pochowanych w grobach wojennych. Jest to jeden ze strategicznych celów niniejszego projektu.

dodany przez: redakcja, 2013-02-27

Nikogo nie oskarżam, zwracam jedynie uwagę na rażące rozbieżności. Myślę, że podstawowym problemem w cytowanej książce jest przeplatanie się rzeczywistych wydarzeń z tymi domniemanymi, a wystarczy zerknąć na moment do licznych opracowań historycznych. Czas i ludzka pamięć zatarły granice do tego stopnia, że nieobeznany z tematem czytelnik nie potrafi rozpoznać ewidentnych pomyłek i nadinterpretacji. Zastanawiający jest Wasz komentarz - jakoby profesor Gerwazy Świderski był dowódcą 769 kolumny sanitarnej. Osobiście przeczytałem więcej niż nagłówek rozdziału i odnoszę wrażenie, że ktoś pragnie włożyć w usta Pana profesora słowa, których Ten nigdy nie wypowiedział, a wystarczy tylko czytać tekst ze zrozumieniem. Redaktor wydania formułując tytuł rozdziału, podszedł do zagadnienia bardzo ogólnikowo - tymczasem w treści Pan Gerwazy Świderski jasno określa funkcję i zakres przydzielonych obowiązków. Dowódcą kolumny był kpt. Mieczysław Maciejewski, od którego otrzymał rozkaz zorganizowania batalionowego punktu opatrunkowego. Do dyspozycji otrzymał 5 wozów z konnej kompanii taborowej i polecenie „zorganizowania” niezbędnego wyposażenia z częściowo ewakuowanych szpitali oraz aptek. W całym rozdziale z ust Pana profesora ani razu nie pada stwierdzenie jakoby był On dowódcą kolumny sanitarnej Nr 769. Padają natomiast słowa - nasza kolumna, nasz punkt medyczny, nasz kapitan, mój dowódca. Nawet glejt wydany przez kpt. Steina stwierdza w pierwszych słowach, że Pan Gerwazy był jedynie członkiem kolumny Nr 769 i po spełnieniu swego obowiązku wraca do rodzinnego miasta. Swoją drogą należy przyznać, że Pan Profesor był wówczas i z tego co wiem Jest po dzień dzisiejszy człowiekiem energicznym i zaradnym. Bardzo szybko bowiem odnalazł brata i otrzymał niezbędne dokumenty zezwalające na ekshumację - przypomnę w tym miejscu, że 17 X 1939 roku rządy na terenie naszego kraju sprawowały niemieckie władze okupacyjne, konkretnie zaś ich siły zbrojne. Cywilne władze okupacyjne przejęły rządzenie od wojska dopiero po 25 października. Przemieszczanie się bez stosownego pozwolenia było bardzo ryzykowne i w wielu przypadkach miało tragiczny finał.

dodany przez: Ivo, 2013-03-01

Nikogo nie oskarżam, zwracam jedynie uwagę na rażące rozbieżności. Myślę, że podstawowym problemem w cytowanej książce jest przeplatanie się rzeczywistych wydarzeń z tymi domniemanymi, a wystarczy zerknąć na moment do licznych opracowań historycznych. Czas i ludzka pamięć zatarły granice do tego stopnia, że nieobeznany z tematem czytelnik nie potrafi rozpoznać ewidentnych pomyłek i nadinterpretacji. Zastanawiający jest Wasz komentarz - jakoby profesor Gerwazy Świderski był dowódcą 769 kolumny sanitarnej. Osobiście przeczytałem więcej niż nagłówek rozdziału i odnoszę wrażenie, że ktoś pragnie włożyć w usta Pana profesora słowa, których Ten nigdy nie wypowiedział, a wystarczy tylko czytać tekst ze zrozumieniem. Redaktor wydania formułując tytuł rozdziału, podszedł do zagadnienia bardzo ogólnikowo - tymczasem w treści Pan Gerwazy Świderski jasno określa funkcję i zakres przydzielonych obowiązków. Dowódcą kolumny był kpt. Mieczysław Maciejewski, od którego otrzymał rozkaz zorganizowania batalionowego punktu opatrunkowego. Do dyspozycji otrzymał 5 wozów z konnej kompanii taborowej i polecenie „zorganizowania” niezbędnego wyposażenia z częściowo ewakuowanych szpitali oraz aptek. W całym rozdziale z ust Pana profesora ani razu nie pada stwierdzenie jakoby był On dowódcą kolumny sanitarnej Nr 769. Padają natomiast słowa - nasza kolumna, nasz punkt medyczny, nasz kapitan, mój dowódca. Nawet glejt wydany przez kpt. Steina stwierdza w pierwszych słowach, że Pan Gerwazy był jedynie członkiem kolumny Nr 769 i po spełnieniu swego obowiązku wraca do rodzinnego miasta. Swoją drogą należy przyznać, że Pan Profesor był wówczas i z tego co wiem Jest po dzień dzisiejszy człowiekiem energicznym i zaradnym. Bardzo szybko bowiem odnalazł brata i otrzymał niezbędne dokumenty zezwalające na ekshumację - przypomnę w tym miejscu, że 17 X 1939 roku rządy na terenie naszego kraju sprawowały niemieckie władze okupacyjne, konkretnie zaś ich siły zbrojne. Cywilne władze okupacyjne przejęły rządzenie od wojska dopiero po 25 października. Przemieszczanie się bez stosownego pozwolenia było bardzo ryzykowne i w wielu przypadkach miało tragiczny finał.

dodany przez: Ivo, 2013-03-01