Wspomnienia

Wrzesień 1939 roku we wsi Patoki w relacji Władysława Szczęsnego

Data publikacji: 2011-12-11


Zamieszczone przez: Fred

Obecnie mam 66 lat. Przed wojną służyłem w wojsku, ale na wojnę nie zostałem zmobilizowany. W 1939 roku mieszkałem na samym końcu wsi Patoki, w pobliżu murowanego młyna Pana Wiśniewskiego.

Nasze wojsko przyszło do Patok rano z Gągolina i na krótko zatrzymało się we wsi. Byli głodni i prosili o chleb. Ja w tym czasie miałem zarobiony chleb i wsadzałem go do pieca, kiedy nagle wybuchła strzelanina. Oficerowie i kaprale wypędzali żołnierzy z domów, rozsypywali w tyralierę, biegnąc na ich czele ku rzece. Żołnierze przechodzili Bzurę wpław w pobliżu wysadzonego w powietrze drewnianego mostu, ponieważ w tym miejscu była płytka woda. Byłem zdziwiony natarciem w biały dzień w silnym ogniu artylerii i broni maszynowej. Zwróciłem na to kapralom uwagę, za co chciano mnie zastrzelić. Nasza artyleria strzelała po torze kolejowym biegnącym z Łowicza do Sochaczewa, gdzie były stanowiska niemieckie. Natomiast artyleria niemiecka strzelała z szosy Nieborów-Bolimów po wsi Patoki i po Bzurze, którędy przeprawiali się nasi żołnierze. Kilka zabudowań we wsi zapaliło się. Piechota niemiecka strzelała z ckm zza toru kolejowego. Polskich żołnierzy dużo ginęło, ponieważ szli odkrytym terenem między Bzurą a torem. Mimo tego Niemcy z toru zostali wyparci i wycofali się do pobliskich wiosek. Zaczaili się we wsi Karolew, a kiedy podchodzili polscy żołnierze, otwierali ogień z karabinów maszynowych. Nasza artyleria wspierała walczącą piechotę, ale kiedy żołnierze przeszli tor i zbliżali się do Karolewa, nie przedłużyła ognia, lecz strzelała po własnych liniach. Mówiono potem, że artyleria straciła połączenie telefoniczne z piechotą, ponieważ ktoś przeciął kabel. Około południa żołnierze polscy wycofali się. Po bitwie za torem kolejowym i pod Karolewem leżało dużo naszych żołnierzy zabitych.

Rzeka Rawka przed ujściem do Bzury biegnie pod groblą, która kieruje wodę na młyn Wiśniewskiego. Młyn spalił się wtedy od ognia artylerii. Niemcy, atakując nasze oddziały wycofujące się za Bzurę, usiłowali przeskoczyć groblę przy Rawce. Jakiś kapral zaczaił się na polu z erkaemem i strzelał po grobli, zabijając kilku Niemców. Sam jednak w końcu zginął. Kiedy Niemcy ponownie opanowali Patoki, chodzili od domu do domu i podpalali je. Zebrali ludzi na drodze, kazali klęknąć i chcieli ich zastrzelić, ponieważ posądzali ich, że strzelali do Niemców.

Duży był bój potem pod Kozłowem Nowym, gdzie zginęło dużo polskich żołnierzy. Niemców też tam dużo zginęło. Tam też poległ porucznik Plichta pochodzący z tych stron.


Źródła
Maszynopis relacji z archiwum Piotra Aleksandra Kukuły w zbiorach rodzinnych Haliny Kukuły (w czasowym depozycie u Alfreda Nowińskiego).
Autor wspomnienia
Władysław Szczęsny, mieszkaniec wsi Patoki, pow. łowicki.
Data zebrania
Patoki, dn. 6 lipca 1972 r.
Zebrane przez
Piotr Aleksander Kukuła (1916-1979), uczestnik bitwy nad Bzurą w służbie 37 pułku piechoty, autor książki pt. "Piechurzy kutnowskiego pułku".